Niecodzienny Quiz
Gdy idę do sklepu staram się być po prostu klientem. Nie trenerem, nie oceniać jakości obsługi, chyba że tak jak każdy klient – czyli zadowoleniem lub jego brakiem. Zwykle zapewnia to psychiczny komfort przede wszystkim mi samej, ale myślę, że również pozytywnie wpływa na otoczenie. Czasem jednak zdarzają się wyjątkowe rozmowy handlowe.
W ostatnim czasie zdarzyła mi się sytuacja skłaniająca do refleksji…
Scenografia: przedświąteczny szał na lokalnym targowisku, na jego najstarszej części, gdzie prosto z samochodów, skrzynek, blatów sprzedawane są jabłka, marchewki, ziemniaki, cebula, sałata i jajka, czyli wszystko to co niezbędne.
Aktorzy: Ja i Tom oraz Pan Sprzedawca. Ja – zaopatrzona w portfel i kartkę z listą zakupów. Tom, lekko nieobecny, przygnieciony przez tłum przepychających się rodaków oraz kilka już wypełnionych po brzegi siatek i reklamówek. Pan Sprzedawca – lat na oko 65, Człowiek Pracy – sprzedający wychodowane przez siebie płody ziemi.
Akcja: Wybieram, Pan Sprzedawca pakuje, waży „mniej więcej”, i „mniej więcej” wylicza należność. Sprawnie, swojsko, marchewka zupełnie nie unijna, bo każda innej wielkości i w dodatku nieumyta, zapiaszczona, mniam. Już całkiem na koniec Pan Sprzedawca urządza nam mały quiz, gdzie nagrodą za poprawną odpowiedź jest gratisowy kilogram gruszek. Pyta nas o to jak miała na imię żony Salvadora Dali… Mamy nietęgie miny, bo wiedzy w tym zakresie brak. Jako koło ratunkowe dostajemy pytanie o nazwisko piosenkarza śpiewającego Love me tender. Tym razem nie daliśmy plamy i jako nagrodę pocieszenia otrzymaliśmy 3 gruszki. Cała dodatkowa aktywność pytanie-odpowiedź trwało może minutę. Nie zaburzyło procesu sprzedaży. Zgromadziło dodatkową publiczność. Nas wprowadziło w doskonały nastrój, co nie jest proste w przedświątecznym zakupowym szale. Kto przeżył, ten wie…
Podsumowując, nigdy nie jest w pracy ten kto kocha to co robi. Tu ewidentnie proces obsługi, sprzedaży został genialnie wzbogacony osobowością Sprzedawcy, spersonalizowany jego pasją i tożsamością. Dzięki temu – jak sądzę- praca jest dla Niego ciekawsza, postrzegana przez pryzmat ludzi, z którymi się „spotyka”. Dla mnie Klientki – to zachwianie rutyny sprawiło, że wspomnienie zakupów tam i wtedy będzie wywoływało pozytywne uczucia. A przecież o to chodzi.
No Comments